Ula Lewandowska
Fajczarstwo z kobiecą delikatnością: odkryj świat fajek i tytoni
Cz.2: Osprzęt
Każda podróż zaczyna się od pierwszych kroków, a w świecie fajczarstwa jednym z pierwszych jest wybór odpowiedniego osprzętu. Dla wielu – zwłaszcza tych, którzy dopiero zaczynają – wybór może być przytłaczający. Sama kiedyś, z lekkim drżeniem dłoni, przeglądałam pierwsze ubijaki i zapalniczki, nie do końca wiedząc, od czego zacząć. Dziś, nasycona zapachem tytoniu, podzielę się z wami tym, co warto mieć na początku.
Pierwszą wybraną przeze mnie pozycją do omówienia jest źródło ognia. Ogień odkryto już w prehistorii, a jego pełne „opanowanie”, w tym umiejętność rozniecania na żądanie, było prawdopodobnie osiągnięciem Homo erectus. Do dziś służy nam swoim płomieniem – również w fajczarstwie.
Panuje błędne przekonanie, że prawdziwy fajczarz używa tylko zapałek. Na szczęście, wśród grona miłośników tego hobby, już nikt nie krytykuje ułatwiania sobie życia zapalniczkami. Na rynku jest mnóstwo rodzajów urządzeń do wywoływania tego jakże potrzebnego żywiołu – począwszy od tanich chińskich zapalniczek, które w większości przypadków odmawiają posłuszeństwa po zaledwie dwóch tygodniach, po bardzo drogie, jakościowe, które mogą służyć latami.
Starajcie się celować w te z bocznym płomieniem, aby możliwie jak najbardziej zminimalizować ryzyko opaleń rimu. Żarowa nie będzie najlepszym pomysłem. Dla ludzi lubiących budżetowe podejście polecam długie zapalarki – sama często sięgam po tego typu produkt. Rim bezpieczny, palce bezpieczne, koszt to jakieś 6 zł – czego chcieć więcej? No, dizajnu – bo tego zdecydowanie w niej nie znajdziecie – ale do niezobowiązującej sesji: dlaczego nie?
ZIPPO , COLIBRI – znajdziecie na przykład u naszego klubowego partnera. Szyk, elegancja i prestiż. Co za tym idzie? Zmienia się oczywiście cena. Czy warto? Sami zdecydujcie!
Kolejnym niezbędnym akcesorium jest kołeczek/ubijak – coś, czym podczas sesji będziecie mogli ubijać rozprężający się podczas palenia tytoń. Do tego może posłużyć wszystko – nawet kawałek patyka – byle miał stopkę około 10 milimetrów (do większych kominów lepszy jest szerszy). Jeśli jednak nie macie ochoty na zabawę w rzemieślnika, spokojnie można zamówić kołeczek u polskich fajkarzy lub osób trudniących się tworzeniem tych wyrobów z pasją.
Jeśli chodzi o wybór materiału, z którego jest zrobiony – to już kwestia gustu. Od metalowych stopek z ozdobną rączką ze srebra lub poroża, po zwykły, prosty z kawałka drewna.
Jeśli wybierając fajkę, wybór padł na tę z filtrem, potrzebne wam będą oczywiście filtry. Upewniwszy się, jaki jest zalecany – 6 mm czy 9 mm – możecie wybrać filtr z wkładem węglowym lub papierowy. Najbardziej optymalnym wyborem jest papierowy – podczas skraplania mniej substancji aromatycznych ucieka z tytoniu. Powszechnym wyborem jest jednak wkład węglowy.
Pamiętajcie o wrzuceniu do koszyka wyciorów fajkowych, aby po każdym paleniu utrzymywać fajkę w czystości. Przyda się też coś, co każdy ma w domu – chusteczki jednorazowe, do przecierania komina z popiołu i gniazda czopu.
Warto też wyposażyć się w silica gel – zwany żelem krzemionkowym. Jest to pochłaniacz wilgoci, który ma wiele zastosowań, m.in. pozbycie się zapachu z fajki.
Jeśli chodzi o osprzęt konieczny, to lista została zamknięta. Podsumowując:
- zapalniczka,- kołeczek,- filtry (jeśli fajka jest filtrowana),- wyciory,- chusteczki,- pochłaniacz wilgoci.
Urozmaicając swoje akcesoria, możecie nabyć jakiś stojak, żeby podczas palenia móc odłożyć na chwilę fajkę, przybornik, etui do wygodnego przenoszenia sprzętu fajczarskiego.
Mam nadzieję, że mój dzisiejszy wywód pomógł wam postawić kolejny krok w raczkowaniu fajczarza.Życzę wam, aby każdy wasz kolejny krok był stabilniejszy i coraz bardziej napełniony miłością.
Pozdrawiam Ula