Cygarowo
Kolejne cygaro, które na naszym rodzimym rynku jest niszą, występuje bowiem tylko w swoim najmniejszym wariancie Angeles czyli Petit Corona. Tutaj z racji ogromnego szczęścia zrobiłem przeskok o kilka formatów w górę. Będąc przy okazji w jednym z regularnie odwiedzanych przeze mnie sklepów dowiedziałem się że odkopano stary stock i kilka rzadszych pozycji ujrzało w końcu światło dzienne. Nie byłbym wiec sobą gdybym nie przygarnął kilku sztuk w ramach testów.
Churchill raczej rzadko gości w moim humidorze, lawiruje głównie dookoła cygar średniej wielkości, ale z tym formatem jest trochę inaczej. Fakt że to dalej spory kawał cygara jeżeli chodzi o długość lecz jednak z uwagi na mniejszy ring zazwyczaj przyjemnie mi się je pali. Co więcej mam wrażenie, że smak pomimo jego rozmiarów jest nadal dobrze skondensowany jak w przypadku Robusto czy Corona Gorda. Wypalona przeze mnie sztuka niestety trochę odbiegała od tego co przed chwilą powiedziałem. Doznania dalej oscylowały wokół tego co dobrze pamiętam z poprzednich spotkań z wiele mniejszym Angeles, ale niestety były rozciągnięte i już nie tak intensywne.W profilu smakowym głównie dominują nuty drzewne przeplatające się ze skórą a wraz z czasem palenia wyłania się również ziemistość. Wyraźna jest też obecność pieprznego pazurka dobrze zbalansowanego lekką, nieoczywistą karmelową słodyczą. Do tego dochodzi garść korzennych przypraw i subtelne akcenty palonych ziaren kawy. Proporcje smaków i ich rozkład w czasie są zupełnie inne w porównaniu do skoncentrowanej Petit Corony. To czyni je moim zdaniem o wiele delikatniejszym i gładszym w odbiorze.
Cygaro jest świetnie wykonane i atrakcyjne dla oka, ale musze ponarzekać na mało okazały pierścień. Tatuaje stawia z reguły na prosty design, nie mogę jednak powiedzieć ze całość nie wygląda spójnie. Od strony technicznej totalnie nie można się do niczego przyczepić, popiół jest jasny i zwarty a linia żaru perfekcyjna i nie wymagająca żadnych korekt. Cygaro produkuje sporo gęstego i kremowego dymu, ciąg jak na ten rozmiar jest bardzo zadowalający. Dla uzupełniania informacji wspomnę jeszcze, że wkładka i zwijacz to tytoń nikaraguański natomiast jako liścia okrywowego użyto tutaj odmiany Ecuador Habano.Myślę, że mimo braku intensywności której oczekiwałem chętnie sięgnąłbym po nie raz jeszcze chociażby ze względu na to by sprawdzić czy kolejne podejście również wzbudzi we mnie podobne odczucia. Mam jeszcze uszykowane w zanadrzu dwie sztuki w formacie Hermosos czyli Corona Gorda. Zastanawia mnie czego się po nich spodziewać i czy „stężenie smaku” będzie wprost proporcjonalne do ich gabarytu by uplasować je gdzieś pomiędzy, byłoby to ciekawe doświadczenie utwierdzające mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że w cygarowym świecie rozmiar ma spore znacznie.Na chwilę obecną maluchy, po których zazwyczaj wiele się nie spodziewam wypadły według mnie najlepiej. Nie wiem czy to jakaś moja osobista preferencja, ale w przypadku niewielkich formatów często odnoszę wrażenie że nie są one tak złożone jak ich większe odpowiedniki a wiadomo ze nikt nie lubi, kiedy coś nas omija. Nie jest to oczywiście reguła, ponieważ trafiło mi się kilka cygar, które choć niepozorne okazały się prawdziwie zróżnicowaną bombą smakową a Havana VI Angeles z pewnością należy do ich grona. Niestety z mojego doświadczenia dzieje się to rzadziej niż częściej.
Słowem podsumowania myślę że warto zaprzyjaźnić się bliżej z każdą z wyżej wymienionych pozycji, bo blend ten świetnie obrazuje rozbieżność doznań w stosunku do formatu którą starałem się wam przedstawić powyżej.
Sebstian GościniakZ dymem